sobota, 25 stycznia 2014

dzisiaj post miał być w zdecydowanie innym temacie a mianowicie moja pierwsza recenzja kosmetyków, a konkretnie dwóch szamponów ale życie jest nieprzewidywalne. miałam dzisiaj przygodę w kuchni o której chciałabym Wam opowiedzieć. 
co prawda przy gotowaniu pomyłki i wpadki rzadko się zdarzają, 
no przynajmniej mi:) to przy pieczeniu już mi nie idzie tak gładko... robiłam dzisiaj ciastko dla brata i wszystko szło jak najlepiej do pewnego momentu aż zaczęłam kręcić masę...:/
 nie wiem czy Wam też się to kiedyś przytrafiło, mi już kilka razy, łącznie z dzisiejszym... 
a co się stało?? zwarzyła mi się masa... 
w tym przypadku potwierdziło się powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" i ja byłam mądra jak już masę popsułam... 
więc zaciągnęłam wiedzy u wszechwiedzącego wujka google, 
wiedzy którą z Wami się podzielę co by Wam nie przytrafiła się taka przgoda. 
tak więc aby nie dopuścić do zwarzenia masy budyniowej należy pamiętać, że wszystkie jej składniki powinny mieć taką samą temperaturę (!), najlepiej pokojową. margaryna musi być miękka, zaś budyń odpowiednio wystudzony. najpierw dokładnie ucieramy margarynę na puszystą masę, po czym powoli zaczynamy dodawać po łyżce budyń, ciągle ucieramy. 
ot łatwizna chciałoby się powiedzieć!:) 
lecz gdy staną się z masą złe rzeczy tak jak mi, nie skreślajcie jej tak jak ja to zrobiłam... ją da się uratować!
  a co trzeba zrobić:
- naczynie ze zwarzonym kremem umieszczamy nad garnkiem z gotującą się wodą i ucieramy mikserem do uzyskania gładkiej masy. nie należy się przejmować jak masa stanie się za rzadka, zgęstnieje po schłodzeniu
- do zwarzonego kremu dodajemy po 1 łyżce wrzącej wody (łącznie ok. 3 łyżki) i ucieramy do momentu uzyskania odpowiedniej konsystencji
 mam cichą nadzieję, że nie będę miała okazji sprawdzać tych sposobów:)


a tutaj mój dzisiejszy wypiek z masą podejście drugie:)





zapraszam na jutrzejszy post:)

1 komentarz: